Powrót na bagna
Zakończyłam moją relację z Panem. Relację, którą zakończyłam nim na dobre ona się zaczęła. Wbrew pozorom nie była to łatwa decyzja. I towarzyszy jej uczucie smutku. Była to bardzo dobrze rokująca znajomość. Mężczyzna, który według mnie jest jednym z nielicznych już dominujących z normalnym podejściem do klimatu i do uległej, pełnym szacunku, wyczucia i zrozumienia.
Więc co zawiodło? Co mnie skłoniło do tego skoro jemu nie mam do zarzucenia żadnych okropieństw i krzywd?
Rozbieżność charakterów i podejścia do relacji. Jednocześnie to doświadczenie pokazało mi, że znaleźć to czego szukam w klimacie będzie mi bardzo ciężko a wręcz może to być nie możliwe w mojej sytuacji.
Wracam więc do mojej fortecy na bagnach. Do swojego świata. W poczuciu smutku i ze świadomością straty. Ale nie mogłam inaczej. Nie mogłam działać wbrew swojemu instynktowi. Bo pragnę się oddać całkowicie, nie tylko ciałem i uległoscią, lecz myślami, duszą i emocjami. I jaki byłby sens tego, gdy ta druga strona nie chce aż tak wiele, gdy weźmie tylko część z tego, co pragnę dać. Z drugiej strony pragnę też otrzymywać: ciepło, bliskość, czułość. Chcę czuć się pożądana i chcę by mi to mówił i też to jak ważna jestem dla niego, że mnie potrzebuje. Żeby był otwarty na moje emocje. I służył mi rada w życiu prywatnym, kiedy będę tego potrzebować.
Oczywiście są to ogromne wymagania. Ktoś może powiedzieć wręcz, że nie powinnam tyle wymagać od relacji pozamałżeńskiej, że to nie do zrobienia, gdy nie jest się że sobą na co dzień. Wiem, to trudne, jednak nie niemożliwe. Byłam raz w takiej relacji i być może dlatego teraz nie zadowalam się klimatycznymi układami. I być może się to już nigdy nie powtórzy. Na szczęście świat nie kończy się na klimacie.
Więc co zawiodło? Co mnie skłoniło do tego skoro jemu nie mam do zarzucenia żadnych okropieństw i krzywd?
Rozbieżność charakterów i podejścia do relacji. Jednocześnie to doświadczenie pokazało mi, że znaleźć to czego szukam w klimacie będzie mi bardzo ciężko a wręcz może to być nie możliwe w mojej sytuacji.
Wracam więc do mojej fortecy na bagnach. Do swojego świata. W poczuciu smutku i ze świadomością straty. Ale nie mogłam inaczej. Nie mogłam działać wbrew swojemu instynktowi. Bo pragnę się oddać całkowicie, nie tylko ciałem i uległoscią, lecz myślami, duszą i emocjami. I jaki byłby sens tego, gdy ta druga strona nie chce aż tak wiele, gdy weźmie tylko część z tego, co pragnę dać. Z drugiej strony pragnę też otrzymywać: ciepło, bliskość, czułość. Chcę czuć się pożądana i chcę by mi to mówił i też to jak ważna jestem dla niego, że mnie potrzebuje. Żeby był otwarty na moje emocje. I służył mi rada w życiu prywatnym, kiedy będę tego potrzebować.
Oczywiście są to ogromne wymagania. Ktoś może powiedzieć wręcz, że nie powinnam tyle wymagać od relacji pozamałżeńskiej, że to nie do zrobienia, gdy nie jest się że sobą na co dzień. Wiem, to trudne, jednak nie niemożliwe. Byłam raz w takiej relacji i być może dlatego teraz nie zadowalam się klimatycznymi układami. I być może się to już nigdy nie powtórzy. Na szczęście świat nie kończy się na klimacie.
Przytulam mocno :*
OdpowiedzUsuńPrzytulam mocno :*
OdpowiedzUsuń